Agnieszka Gruszecka

Mgr Agnieszka Gruszecka

Psycholog, terapeuta.

Ekspert w obszarze Treningu Umiejętności Społecznych oraz Treningu Zastępowania Agresji. W pracy terapeutycznej wykorzystuje głównie nurt psychologii poznawczo- behawioralnej.

Ogromną uważność zwraca na kontakt terapeutyczny z klientem jako szczególny rodzaj relacji, w którym zapewnia poczucie bezpieczeństwa, intymność, dogłębne zrozumienie problemu oraz zaangażowanie w procesie radzenia sobie z trudnościami.

Twierdzi, że „W życiu każdego człowieka pojawia się taki moment, w którym wszystkie drzwi wydają się być pozamykane. Pomoc terapeuty to pokazanie gdzie leży klucz, dzięki któremu można te drzwi otworzyć, by odnaleźć siebie. Do pacjenta należy, by po ten klucz sięgnąć”.

Wchodzę na salę, na której leżą mamy po porodzie ze swoimi nowo narodzonymi dziećmi. Jedna z nich płacze. Na moje pytanie, co się stało, odpowiada: „To nie tak miało być”, zanosząc się płaczem przepełnionym żalem. Z taką sytuacją spotykam się często na oddziale położnictwa. Dlaczego dzieje się tak, że zamiast szczęścia i radości młode mamy odczuwają w pierwszych dniach macierzyństwa często dużo negatywnych emocji? Spróbuję nieco przybliżyć temat, co mam nadzieję, przysłuży się innym mamom jako wytyczne, czego należy spodziewać się we wczesnym połogu jeszcze w trakcie pobytu w szpitalu i jak przygotować się na te trudności.

1. Kobieta powinna pamiętać, że jest po ogromnym wysiłku fizycznym

Wysiłek związany z porodem porównuje się do wysiłku, jaki wykonuje maratończyk. Zastanówmy się, ile czasu potrzebuje osoba po maratonie, żeby zregenerować siły? Najczęściej słyszę odpowiedź, że na pewno kilka dni. A mama nie ma tego czasu, bo od razu przejmuje nad dzieckiem pełną opiekę. Ma więc prawo być zmęczona. Oczywiście inny poziom wysiłku związanego z porodem jest wśród matek po cięciu cesarskim, co nie oznacza, że jest łatwiej, ponieważ dochodzenie do formy fizycznej po operacji cięcia cesarskiego obarczone jest przede wszystkim ogromnym bólem w pierwszych dniach, pomimo podawania leków przeciwbólowych. I wtedy obserwuję wśród mam ogromny wysiłek związany z walką z tym bólem, bo przecież dziecko potrzebuje, by je nakarmić, przewinąć, utulić. To sytuacja, której często towarzyszy bezradność, a z nią współwystępują zwykle inne trudne emocje: smutek, czasem złość na siebie. Niezależnie od tego czy jesteś po porodzie naturalnym, czy po cięciu cesarskim, nie wymagaj od siebie zbyt wiele, ZAOPIEKUJ SIĘ SOBĄ choćby poprzez nie odmawianie  sobie leków przeciwbólowych (bo „jeszcze dam radę”, „jeszcze nie boli tak bardzo”). Poproś o pomoc położne, żeby zabrały dziecko na kilka godzin (niektóre noworodki są bardzo aktywne), abyś mogła odpocząć. Te 3-4 godziny regeneracji często mają kluczową rolę dla  dobrego samopoczucia psychicznego i fizycznego, a także dla efektywnego karmienia piersią. 

Na marginesie dodam, że leczenie przeciwbólowe jest ważnym elementem dbałości o siebie w okresie połogu. Zwlekanie z przyjęciem leku przeciwbólowego („bo jeszcze wytrzymam”) jest dodatkowym niepotrzebnym obciążeniem, stresem biologicznym dla organizmu, a ponadto łatwiej jest uśmierzyć ból, który nie ma jeszcze tak silnego natężenia.

2. W związku z opisanym wyżej ogromnym wysiłkiem związanym z porodem (lub cięciem cesarskim) wydawałoby się, że kobieta po takich przejściach z chęcią chciałaby odpocząć, zdrzemnąć się

Nic bardziej mylnego, zwłaszcza jeśli poród odbył się w godzinach popołudniowo-wieczornych. Pobudzenie psychofizyczne (związane z hormonami odpowiadającymi za mobilizację organizmu do porodu, a także z przeżywanymi emocjami) powodują, że mamie wcale nie chce się spać, mogłaby za to godzinami patrzeć na swoje Maleństwo. W efekcie pierwsza noc jest niedospana. Kolejna noc także, bo dziecko uaktywnia się do karmienia. Jak zazwyczaj czujemy się po dwóch, trzech takich nocach? Zmęczeni, rozdrażnieni, nie mamy cierpliwości, wszystko nas złości – to częsty stan przeciążenia psychofizycznego obserwowany wśród kobiet w 3-5 dobie połogu. Weźmy pod uwagę, że na ten stan nakłada się jeszcze labilność emocjonalna związana z baby blues, co w znacznej mierze ma związek z intensywnymi zmianami hormonalnymi w tym czasie. Wyobraźmy sobie układ nerwowy kobiety w takiej sytuacji, który reaguje bardzo silnie, nadmiarowo i natychmiast na każdy bodziec – to powoduje, że nawet „błahe” rzeczy powodują bardzo silną reakcję emocjonalną. Taką sytuacją może być cokolwiek – okresowe trudności w karmieniu piersią, płacz dziecka, a najczęściej wstrzymanie wypisu (a potrzeba powrotu do domu to chyba najsilniejsza potrzeba matki przebywającej po porodzie w szpitalu, związana z syndromem gniazda domowego, o którym mowa w innej wypowiedzi).

3. Karmienie piersią  – temat rzeka, o którym pisali szeroko inni specjaliści

Dlaczego wzbudza tak wiele silnych emocji? Składa się na to kilka czynników. Pierwszy to troska o dziecko (aby było silne, zdrowe, a powszechnie wiadomo, że pokarm matki jest najlepszy) – ta troska jest niczym instynkt przetrwania gatunku. Zauważmy, że kiedy jedziemy w odwiedziny do naszych mam, najczęściej pierwsze, o co pytają, to „Czy coś zjesz?” Niejednokrotnie ta potrzeba  karmienia potomstwa pozostaje do końca życia. Kolejna rzecz to lansowany w mediach i przez różne ruchy społecznościowe model matki karmiącej piersią jako jedyny właściwy. Taki przekaz powoduje dużo poczucia winy i wstydu u matek, które z różnych powodów nie mogą karmić. Bez wątpienia karmienie piersią niesie ogrom korzyści psychofizycznych dla matki i dziecka. Warto zadać sobie jednak pytanie, co tak naprawdę najważniejsze jest w macierzyństwie: samo karmienie piersią, czy matczyna bezwarunkowa miłość, czułość i troska o dziecko?

4. Należy pamiętać o wpływie samego baby blues – to stan zachwianej równowagi emocjonalnej

Często pacjentki wyrażają to w następujący sposób: „Chce mi się płakać, nie wiem dlaczego, przecież wszystko jest w porządku, mam zdrowe dziecko, a chce mi się płakać”, towarzyszy temu poczucie lęku („coś ze mną nie tak”),  wyrzutu wobec siebie („jestem nie dość dobrą matką, skoro nie potrafię się cieszyć”).  Warto mieć świadomość, że to stan przejściowy, w znacznej mierze niezależny od nas, a raczej uwarunkowany hormonalnie. Warto wtedy pomyśleć o sobie z wyrozumiałością i otoczyć się opieką – może odpocząć, zdrzemnąć się, poprosić o pomoc, a przede wszystkim uznać, że „jestem WYSTARCZAJĄCO DOBRĄ MAMĄ na ten moment, na moje obecne możliwości”. Natomiast baby blues przedłużający się do 2 tygodni powinien wzbudzić niepokój i warto wtedy zgłosić się po poradę psychologiczną.

Przedstawiłam tylko kilka wybranych trudności psychofizycznych, z jakimi spotykają się kobiety we wczesnym połogu. Choć nie wszystkie matki przeżywają ten czas w opisany wyżej sposób, dotyczy to zdecydowanej większości. Na koniec podzielę się naczelną zasadą, jaką powinna kierować się mama: to zasada bezpieczeństwa podczas lotu samolotem. Kiedy pytam mamy, przebywające na oddziale: „Gdy w trakcie lotu spadają maseczki, komu ją najpierw założycie, sobie czy dziecku?” najczęściej pada odpowiedź, że oczywiście dziecku, bo to ono  jest najważniejsze. Zastanów się, czy nie jesteś tak samo ważna, choćby właśnie przez wzgląd na dziecko, bo jeśli zaniedbasz siebie i stracisz przytomność, nie pomożesz maleństwu.  Abyś mogła być matką spokojną, cierpliwą, radosną, szczęśliwą, musisz zadbać NAJPIERW O SIEBIE, na wszystkich płaszczyznach, począwszy od dbałości o potrzeby biologiczne (jak sen, jedzenie), po psychospołeczne (odpoczynek, spotkanie ze znajomymi, dla niektórych mam praca, hobby, czas dla siebie). To nic złego zrobić coś dla siebie, bliscy na tym nie stracą, a wręcz przeciwnie, nauczysz swoje dzieci jak dbać o siebie, jak się realizuje swoje potrzeby i marzenia. Dzieci najlepiej uczą się przez przykład.

Współpraca — Dr n. med. Aneta Libera

Skip to content